Hej!

Endżoj !!!

sobota, 25 marca 2017

Miniaturka 1.



Parę dni temu gdy wracałam z szkoły olśniło mnie.
Co stałoby się jeśli  to Percy był tym dzieciakiem które od wczesnych lat dorastało w obozie. Jaki by był, gdyby był wychowywany i traktowany jak kiedyś Herakles i Achilles?
 I jaka byłaby Annie gdyby tego feralnego dnia w którym Thalia zginęła przed bramami obozu   zdecydowała się uciec jak najdalej, zostawiając Luke’a i samotnie włócząc się po  kraju…

Dwunastoletni Percy wlókł się przez obóz, musiał zdążyć na lekcje szermierki z Lukiem. Wiedział że nie mógł się spóźnić, od czasu gdy jego przyjaciel Grover wyruszył na tajną i bardzo niebezpieczną misję Chejron pilnie obserwował syna Posejdona. Nie chciał żeby ten wyszedł za granice obozu, chociaż przecież parę razy wychodził już na misję tym razem nieśmiertelny centaur był nieubłagany. Percy próbował wyrwać się na poszukiwania swojego satyrzego przyjaciela który od pewnego czasu nie dawał o sobie znaku życia.
Kiedy doszedł wreszcie na plac ćwiczeń zaskoczył go widok Chejrona który rozmawiał z synem Hermesa. Percy mógł powiedzieć że centaur był zdenerwowany, a i Luke nie wyglądał na spokojnego.
Twarz jego przyjaciela była kredowo biała co sprawiło że jego blizna, pamiątka po spotkaniu ze smokiem była teraz nienaturalnie czerwona. Zaciekawiony syn Posejdona podszedł bliżej odkładając swoją tarczę po drodze.
- Co to za zebranie?- zapytał, Chejron momentalnie odwrócił się w jego stronę i uśmiechnął się do niego ciepło ale Luke zdawał się go nie zauważać. Stał zapatrzony w stronę sosny Thalii.
- Przyniosłem tylko dobre wieści- powiedział centaur rzucając synowi Hermesa spojrzenie kątem oka.
Luke otrząsnął się- Grover wraca- powiedział odwracając się w stronę Percy’ego.
- I powiecie mi wreszcie na jakiej misji był? Czy to nadal top secret?
Chejron odchrząknął.
- wyszedł z obozu na poszukiwania Annabeth Chase.- odpowiedział bez emocji Luke.
Percy doskonale znał historię Annabeth, tak jak chyba wszyscy na obozie. Lata temu Grover próbował przyprowadzić trójkę herosów do obozu. Kiedy po jego granicami zginęła półbogini Thalia, jej młodsza koleżanka Annabeth Chase zdecydowała się uciec, jej noga nigdy nie stanęła na terytorium obozu. Od tego czasu podróżowała samotnie po całym kraju. Ślepy los sprawił że to właśnie Luke był trzecim herosem, on jako jedyny dołączył do obozu. Jego priorytetem na misjach było poszukiwanie informacji o swojej przyjaciółce, Percy wiedział że cała trójka była bardzo blisko dlatego też pomagał szukać pogłosek o zaginionej półbogini.
Jak dotąd żadnemu satyrowi nie udało się jej wyczuć ale teraz kiedy skończyła dwanaście lat była bardziej wyczuwalna. To prawda że ostatniego lata jeden z satyrów upierał się że widział osobę pół krwi odpowiadającą opisowi w okolicach Las Vegas, Percy jednak nie spodziewał się tego że będzie to TA osoba pół krwi.
- I ją znalazł- powiedział Luke, a jego głos zadrżał kiedy to mówił. – Powinni był w obozie około południa.

Cały obóz niecierpliwie oczekiwał na powrót Grovera ze sławną Chase. Domek Ateny przygotował już wszystko czego potrzebuje nowy obozowicz, a przy sośnie Thalii co jakiś czas zmieniając się siedzieli uzdrawiacze z domku Apollina. Wkrótce u dołu wzgórza pojawiły się dwie małe sylwetki. Percy od razu rozpoznał swojego przyjaciela, miał na nogach sztuczne stopy które nosił gdy wychodził z obozu. Dziwnie przez nie chodził i nie dało się go pomylić z nikim innym.
Wkrótce paręnaście metrów przed granicą obozu zatrzymali się i Percy widział że satyr gorączkowo coś tłumaczy Annabeth. Wieść o jej przybyciu rozbiegła się szybko i teraz czekał na nią chyba cały obóz. Chejron stojący obok Percy’ego i Luke’a nerwowo przebierał kopytami. Już tylko parę metrów dzieliło dwójkę przybyszów od granicy.
Percy widział teraz Annabeth Chase na żywo. Czujne spojrzenie szarych oczu przypominających burzowe niebo, była wysoka i wysportowana. W jej postawie widać było czujność, przypominała wielkiego kota który w każdym momencie może się na ciebie rzucić albo zacząć uciekać. Wyglądała tak jak opisywał ją Luke, za wyjątkiem może paskudnej blizny przecinającej obojczyk i tego że jej włosy nie były blond tylko czarne. Przed przekroczeniem granicy przyklęknęła przy drzewie chroniącym obóz. Zamknęła oczy i położyła dłoń na pniu. Powoli stanęła na nogach i wypuszczając powietrze przekroczyła granice obozu.
Gdy tylko to zrobiła nad jej głową zajaśniała  sowa, która promieniowała ognistym blaskiem. Powoli czarna farba ustępowała i jej naturalnie blond włosy dawały o sobie znać.
Annabeth westchnęła- Farby nigdy długo się utrzymują na moich włosach.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz