Parę dni temu gdy wracałam z szkoły
olśniło mnie.
Co stałoby się jeśli to Percy był tym dzieciakiem które od
wczesnych lat dorastało w obozie. Jaki by był, gdyby był wychowywany i
traktowany jak kiedyś Herakles i Achilles?
I jaka byłaby Annie gdyby tego feralnego dnia
w którym Thalia zginęła przed bramami obozu
zdecydowała się uciec jak najdalej, zostawiając Luke’a i samotnie włócząc
się po kraju…
Dwunastoletni Percy wlókł się przez
obóz, musiał zdążyć na lekcje szermierki z Lukiem. Wiedział że nie mógł się
spóźnić, od czasu gdy jego przyjaciel Grover wyruszył na tajną i bardzo
niebezpieczną misję Chejron pilnie obserwował syna Posejdona. Nie chciał żeby
ten wyszedł za granice obozu, chociaż przecież parę razy wychodził już na misję
tym razem nieśmiertelny centaur był nieubłagany. Percy próbował wyrwać się na
poszukiwania swojego satyrzego przyjaciela który od pewnego czasu nie dawał o
sobie znaku życia.
Kiedy doszedł wreszcie na plac
ćwiczeń zaskoczył go widok Chejrona który rozmawiał z synem Hermesa. Percy mógł
powiedzieć że centaur był zdenerwowany, a i Luke nie wyglądał na spokojnego.
Twarz jego przyjaciela była kredowo
biała co sprawiło że jego blizna, pamiątka po spotkaniu ze smokiem była teraz
nienaturalnie czerwona. Zaciekawiony syn Posejdona podszedł bliżej odkładając
swoją tarczę po drodze.
- Co to za zebranie?- zapytał,
Chejron momentalnie odwrócił się w jego stronę i uśmiechnął się do niego ciepło
ale Luke zdawał się go nie zauważać. Stał zapatrzony w stronę sosny Thalii.
- Przyniosłem tylko dobre wieści-
powiedział centaur rzucając synowi Hermesa spojrzenie kątem oka.
Luke otrząsnął się- Grover wraca-
powiedział odwracając się w stronę Percy’ego.
- I powiecie mi wreszcie na jakiej
misji był? Czy to nadal
top secret?
Chejron odchrząknął.
- wyszedł z obozu na poszukiwania
Annabeth Chase.- odpowiedział bez emocji Luke.
Percy doskonale znał historię
Annabeth, tak jak chyba wszyscy na obozie. Lata temu Grover próbował
przyprowadzić trójkę herosów do obozu. Kiedy po jego granicami zginęła
półbogini Thalia, jej młodsza koleżanka Annabeth Chase zdecydowała się uciec,
jej noga nigdy nie stanęła na terytorium obozu. Od tego czasu podróżowała
samotnie po całym kraju. Ślepy los sprawił że to właśnie Luke był trzecim herosem,
on jako jedyny dołączył do obozu. Jego priorytetem na misjach było poszukiwanie
informacji o swojej przyjaciółce, Percy wiedział że cała trójka była bardzo
blisko dlatego też pomagał szukać pogłosek o zaginionej półbogini.
Jak dotąd żadnemu satyrowi nie udało
się jej wyczuć ale teraz kiedy skończyła dwanaście lat była bardziej
wyczuwalna. To prawda że ostatniego lata jeden z satyrów upierał się że widział
osobę pół krwi odpowiadającą opisowi w okolicach Las Vegas, Percy jednak nie
spodziewał się tego że będzie to TA osoba pół krwi.
- I ją znalazł- powiedział Luke, a
jego głos zadrżał kiedy to mówił. – Powinni był w obozie około południa.
Cały obóz niecierpliwie oczekiwał na
powrót Grovera ze sławną Chase. Domek Ateny przygotował już wszystko czego potrzebuje
nowy obozowicz, a przy sośnie Thalii co jakiś czas zmieniając się siedzieli
uzdrawiacze z domku Apollina. Wkrótce u dołu wzgórza pojawiły się dwie małe
sylwetki. Percy od razu rozpoznał swojego przyjaciela, miał na nogach sztuczne
stopy które nosił gdy wychodził z obozu. Dziwnie przez nie chodził i nie dało
się go pomylić z nikim innym.
Wkrótce paręnaście metrów przed
granicą obozu zatrzymali się i Percy widział że satyr gorączkowo coś tłumaczy
Annabeth. Wieść o jej przybyciu rozbiegła się szybko i teraz czekał na nią
chyba cały obóz. Chejron stojący obok Percy’ego i Luke’a nerwowo przebierał
kopytami. Już tylko parę metrów dzieliło dwójkę przybyszów od granicy.
Percy widział teraz Annabeth Chase na
żywo. Czujne spojrzenie szarych oczu przypominających burzowe niebo, była
wysoka i wysportowana. W jej postawie widać było czujność, przypominała
wielkiego kota który w każdym momencie może się na ciebie rzucić albo zacząć
uciekać. Wyglądała tak jak opisywał ją Luke, za wyjątkiem może paskudnej blizny
przecinającej obojczyk i tego że jej włosy nie były blond tylko czarne. Przed
przekroczeniem granicy przyklęknęła przy drzewie chroniącym obóz. Zamknęła oczy
i położyła dłoń na pniu. Powoli stanęła na nogach i wypuszczając powietrze
przekroczyła granice obozu.
Gdy tylko to zrobiła nad jej głową
zajaśniała sowa, która promieniowała ognistym
blaskiem. Powoli czarna farba ustępowała i jej naturalnie blond włosy dawały o
sobie znać.
Annabeth westchnęła- Farby nigdy
długo się utrzymują na moich włosach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz