Hej!

Endżoj !!!

sobota, 8 lipca 2017

Rozdział 43. Plan córki Ateny.



Rozdział 43.


- Nie wiedziałam, że cyklopy mogą mieć chorobę lokomocyjną- powiedziała Lizie marszcząc brwi z zdumieniu.
- Jeszcze nigdy nie widziałem wymiotującego cyklopa- mruknął Will zatykając sobie nos rękawem bluzy.
- Widzieliście już potwory, znaleźliśmy je tak jak chcieliście. Co robimy teraz?
- Musimy dowiedzieć się czegoś więcej- odpowiedział córka Ateny wychodząc z ich kryjówki i ostrożnie obchodząc dokoła wymiociny.
- To niebezpieczne- szepnęła Mary przytrzymując ramię syna Hermesa- nie idźcie- jęknęła błagalnie w ich stronę.
Lizie zatrzymała się i odwróciła w stronę przyjaciółki.
- Muszę to zrobić- wyszeptała.- nie mam pojęcia kto zagraża obozowi ale zamierzam się dowiedzieć. Wy możecie tu zostać.
 - Chyba żartujesz- uśmiechnął się Will- błagam, myślałaś że nie będę chciał wejść do wagonu pełnego cyklopów? Widocznie w ogóle mnie nie znasz. Pozwolić ci iść samej i zabrać całą mi całą zabawę? Nigdy- odwrócił się w stronę Mary- idziesz?
Córka Nemezis nie pewnie patrzyła to na niego to na Lizie. Nerwowo przełknęła ślinę i wreszcie odpowiedziała.- trzymajmy się razem, ale jeśli umrzemy to was zabiję.
- I to jest odpowiednia motywacja.- Will poklepał ją po plecach i ruszył w ślad za Lizie.
Stali na początku korytarza, od drzwi pierwszego przedziału zajętego przez potwory dzieliło ich tylko parę kroków.
- To teraz tak na poważnie, co robimy?- spytała Mary trzymając miecz w pogotowiu.
- Musimy przejść wagon i zobaczyć czy jest pełny cyklopów.
- A jak chcesz to zrobić niezauważalnie?- zapytał Will.
- Jeszcze nie wiem, przydałaby się czapka Annabeth.- mruknęła Lizie gorączkowo rozmyślając nad planem.
- Nie patrz tak na mnie Mary- wyszeptał syn Hermesa- nie ukradłem jej –
- Tylko byś spróbował- syknęła córka Ateny.- najpierw zarobiłbyś od Annie, później od jej chłopaka i dopiero wtedy od reszty domku Ateny.
- Ja też bym się przyłączyła- mruknęła cicho Mary.
- Miło widzieć że ma się zapewnione wsparcie przyjaciół- westchnął tylko syn Hermesa.
- Zapytam jeszcze raz. Co teraz?
- Zauważyłyście że to Mary nigdy nie wie co robić dalej?- Will szturchnął purpurową już na twarzy córkę Nemezis.
- Zamknijcie się- syknęła Elizabeth posyłając im jadowite spojrzenie.- chyba mam plan.- wyszeptała gorączkowo- ale musicie mi zaufać.
- Powiedz co mamy zrobić- Mary posłała jej delikatny uśmiech.
- Jak wam powiem zaczniecie biec do końca pociągu, w kierunku z którego przyszliśmy.
- A ty?- zapytał Will marszcząc brwi.
- Nie przerywaj mi proszę, jeszcze nie skończyłam. Dobiegniecie do końca pociągu i z niego wyskoczycie. Po drodze musicie robić dużo hałasu. Zwabcie tyle cyklopów ile dacie radę.
- A ty?- powtórzył Will.
- Wy posłużycie za dywersje. Kiedy cyklopy was usłyszą pobiegną za wami ale nie wyskoczą, ja w między czasie ukryję się w toalecie i jak tylko zaczną pogoń wyjdę z ukrycia i zobaczę ilu ich jest.
-  A potem?- mruknął Will.
- Potem?- powtórzyła Lizie nie rozumiejąc o co mu chodzi.
- Tak, dobrze słyszałaś. Co zrobisz potem, nas już nie będzie a ty będziesz sama w pociągu pełnym cyklopów którzy wiedzą o twojej obecność.
- Will ma rację. Nawet jeżeli uda nam się odwrócić uwagę cyklopów, nie pobiegną za nami wszyscy.- powiedziała zaniepokojona Mary.
- Ja też wyskoczę z pociągu, tylko trochę później od was.
- Zgadzam się na ten plan.- powiedział syn Hermesa- pod jednym warunkiem. To ja zostanę w pociągu, a wy będziecie dywersją.
- Niemożliwe- powiedziała szybko Elizabeth.
Mary ze zdenerwowania zagryzła dolną wargę- może Will ma rację. On był dłużej na obozie i może umie coś więcej.
Nastąpiło milczenie. Słychać było tylko delikatne stukanie pociągu i przyciszone głosy cyklopów. Lizie westchnęła ciężko i spojrzała na przyjaciół.
- Mary ma kompletną rację- delikatnie wyszeptał Will.- jeśli myślisz że pozwolę ci zginąć to jeszcze mnie nie znasz. Pomyśl co twoja siostra i jej chłopak by mi zrobili.- Elizabeth popatrzyła na twarze swoich przyjaciół.
- Przepraszam- powiedziała.
- Nie ma za…
- HEROSI!! PÓŁBOGOWIE!! ŚWIEŻE MIĘSO!!!!-  Lizie zaczęła krzyczeć popychając dwójkę swoich towarzyszy w stronę ich wagonu.
Mary i Will popatrzyli na swoją przyjaciółkę automatycznie zrywając się do biegu. Córka Nemezis biegła przodem przewracając wiele wyrwanych siedzeń żeby narobić więcej hałasu. Syn Hermesa odwrócił się jeszcze tylko w stronę Lizie.
-Biegnij!- zdążyła tylko jeszcze krzyknąć i sekundę później zniknęła już za drzwiami toalety.
Zrobiła to w ostatniej chwili bo już za moment obok drzwi przebiegła horda głodnych, dorosłych cyklopów.

Po tym jak Will zerwał się do biegu nie odwracał się już ani razu, z łatwością dogonił Mary i teraz biegł tuż obok niej.
- Ilu ich jest?!- krzyknęła córka Nemezis, kompletnie biała na twarzy.
- Dlaczego sama nie zobaczysz?!- odkrzyknął jej Will.
- Boje się że, jak odwrócę się na moment to się wywrócę!
Syn Hermesa bez problemu zajrzał przez ramię nie tracąc prędkości.
-Uważaj!!- wrzasnęła Mary.
W ostatniej chwili odwrócił się i zdołał przeskoczyć leżące na ziemi jedno z wyrwanych siedzeń.
 - Około dwudziestu!- wrzasnął.
- To wciąż za mało- mruknęła Mary zwalniając.
- Co ty robisz??!!
- Pomagam Lizie- powiedziała biegnąc wolniej. – Hej, wy!!!! Wy bez mózgi!!!
Córka Nemezis biegła teraz rzucając bluzgami w stronę cyklopów.
- OJ CHYBA MAM COŚ Z NOGĄ!!- wrzasnął syn Hermesa.
Mary spojrzała szybko na chłopaka biegnącego obok. Will faktycznie zwolnił ale kiedy spojrzał na jego twarz zobaczyła że się uśmiecha.
- Mamy go!! Szybciej !!- zaczął wołać cyklop biegnący na czele stawki.
William puścił oczko do koleżanki i upadł. Córka nemezis szybko spojrzała w tył i zerwała się do biegu. Entuzjastyczne nawoływania potworów biegnących za uciekinierami sprawiły że coraz więcej cyklopów przyłączało się do pościgu.
Syn Hermesa spokojnie leżał na ziemi wypatrując zbliżających się wrogów. Kątem oka zauważył jak Mary biegnie jak szalona do końca wagonu. Do miejsca z którego mieli wyskoczyć zostało tylko jeszcze parę przedziałów.
Will zamknął oczy, wziął głęboki wdech i w momencie w którym usłyszał już triumfalne krzyki cyklopów ruszył do biegu.
Dziękował w duchu swojemu ojcu za możliwość tak szybkiego biegu. Tuż przed końcem przedziału odwrócił się i z uśmiechem zobaczył ogromną grupę cyklopów którzy ich gonili. Chwilę później wyskoczył za swoja przyjaciółką.

sobota, 10 czerwca 2017

Rozdział 42. Szprych i Wkręt.



Rozdział 42.


- Okazało się że nasze wszystko wiedzące muzy zapomniały nam wspomnieć o małym szczególiku. Pociąg w którym jesteśmy nie przewozi zwykłych śmiertelników.- powiedziała Lizie zaciskając usta w wąską linię.
- To kto nim jedzie?- zapytała Mary rzucając podejrzliwe spojrzenie w stronę pudeł z ulotkami.
Lizie bez słowa pochyliła się na najbliższym kartonem i wygrzebała z niego jeszcze bardziej kolorowy biuletyn. Nadal nic nie mówiąc podała go swojej przyjaciółce. Will pochylił się nad córką Nemezis czytając jej przez ramię.
- Chyba sobie żartujesz!?- wrzasnęła Irlandka. Córka Ateny uciszyła ją ruchem głowy- chyba sobie żartujesz…- powtórzyła tym razem już szeptem.
- Nie- powiedziała tylko Lizie.
Syn Hermesa wypuścił wiązankę przekleństw której nie powstydziłby się żaden szewc.
- Dokładnie- przyznała mu rację córka Ateny.- Z wszystkich środków transportu musieliśmy wybrać właśnie ten pociąg.
- Dlaczego zawsze oni?- narzekała Mary.- w Nowym Jorku to samo, ja wiem że śledzimy właśnie grupę potworów złożoną z cyklopów, ale czy naprawdę musimy spotykać je nawet w pociągu?
- Mamy szczęście że to tylko młode.- stwierdził William odkładając ulotkę z powrotem do kartonu.- A tak właściwie to jak nazywają się młode cyklopy?
- Nie mam pojęcia- odpowiedziała Mary- jak na razie interesuje mnie tylko to ile ich jest i kiedy jest następny przystanek.
- Tutaj zaczynają się kłopoty- powiedziała Lizie – no bo pomyślcie, gdybyście byli takim cyklopem i jechalibyście pociągiem w którym są tylko cyklopi chcielibyście się w ogóle zatrzymywać? Chodzi mi o to czy ten pociąg w ogóle się zatrzyma?
- Nawet tak nie mów.- córka Nemezis odrobinę pobladła.- jak będzie trzeba to wyskoczymy.
- To co teraz robimy?- zapytała Lizie.
- Jak to co?- Will uśmiechnął się wyjmując swój miecz- pójdziemy poszukać cyklopów.
Mary jęknęła- za bardzo lubisz zabijać potwory.
- Po prostu jestem w tym diabelsko dobry.- wzruszył ramionami i posłał jej pewny siebie uśmiech.
- Will niestety ma chyba rację- westchnęła Elizabeth.- musimy przynajmniej zobaczyć ilu ich jest.
-Czy naprawdę musimy?- zajęczała niezadowolona córka Nemezis.
- Chcesz to przegłosować?- zapytał Will wychodząc już powoli z przedziału w którym się znajdowali i idąc w stronę kolejnego wagonu.
- zechciało mi się podróżować z synem Hermesa to teraz mam. – twarz Mary nabrała niebezpiecznie czerwonej barwy.
- Lepiej za nim chodźmy-zaproponowała Lizie podążając za swoim przyjacielem.
Dwie dziewczyny dogoniły syna Hermesa kiedy ten był już blisko miejsca w którym ich wagon łączył się z kolejnym.
- Jeżeli tam nie ma potworów to ja jestem satyrem.- powiedział cicho do swoich towarzyszek.
Faktycznie ta część pociągu nosiła na sobie widoczne ślady obecności cyklopów. Okropny zapach i ciche głosy które słyszeli w oddali świadczyły o tym że szli w dobrym kierunku.
Nie zdążyli jednak podejść bliżej bo w długim korytarzu donośnie trzasnęły drzwi jednego z przedziałów i trójka herosów usłyszała człapanie dwóch cyklopów. W ostatniej chwili zdążyli schować się za przesuwanymi drzwiami, które zostawili lekko odsunięte aby móc słyszeć o czym rozmawiają.
- Ostatni raz jadę tym ustrojstwem.- zarzekał się jeden z nich który był lekko zielony na twarzy.
- Powtarzasz to odkąd wyruszyliśmy Wkręt. – warknął na niego drugi.- ale masz racje, nigdy nie ufaj środkom transportu których nie możesz zjeść. Pociąg!?, kto pomyślał o tym żeby cyklopi jeździli pociągami. Konie, to było coś.
- Jeśli dobrze pamiętam Szprych, cyklopi nigdy nie jeździli na koniach.
- Ale konie są dobre.- głupkowato odpowiedział cyklop nazwany prze kolegę Szprychem.
- Zaraz zwrócę- wyjęczał Wkręt trzymając się za ogromny brzuch.
- Tylko nie na mój strój!-wrzasnął na niego Szprych-za dobrze w nim wyglądam.
W dziwnej szmacie którą miał na sobie na pewno nie wyglądał dobrze, chyba w niczym nie mógł wyglądać dobrze. Szprych miał długie czarne włosy splątane w ogromne dredy natłuszczone czymś co przypominało smołę, ogromny nos zajmujący pół twarzy i małe świńskie oczka.
Ubrany był natomiast w najdziwniejszy cyklopi strój jaki kiedykolwiek widzieli. Wyglądał na wiele różnych skór kompletnie innych zwierząt pozszywanych w różnych miejscach, mimo wszystko jednak  trzymał się dosyć dobrze i Szprych był z niego widocznie zadowolony.
Jego kolega, Wkręt nie miał na sobie tak orientalnego ubrania, nosił coś co wyglądało na ogromną, długą kolczugę w niektórych miejscach obwiniętą krowimi skórami. Jego twarz nie wyróżniała się chyba niczym dziwnym, może oprócz paru ogromnych gwoździ przebijających jego dolną wargę.
Pociągiem nagle szarpnęło i w tym momencie zawartość żołądka Wkręta ujrzała światło dzienne.
- Czuję krew półbogów- powiedział ocierając twarz rękawem.
- Ja czuje tylko twoje rzygi- rzucił Szprych i szybko zniknął za drzwiami najbliższego przedziału.

czwartek, 18 maja 2017

Rozdział 41. Niechciane kłopoty.



Rozdział 41.


Trójka herosów powoli wywlekła się powoli z przedziału na korytarz i dalej, podążając za Mary.
- Po tym jak wyszłam bo Will zaczął..
- Po tym jak wyszłaś do toalety- grzecznie przypomniała Lizie.
- No właśnie- zmieszała się Mary.- po tym jak wyszłam do toalety zauważyłam coś dziwnego.
- Oświecisz nas?- zapytał Will rozglądając się ciekawie dookoła .
- Myślałam o tym co powiedziałeś. Mówiłeś że to połączenie nie jest popularne, ale ten pociąg a przynajmniej ta część w której jesteśmy my jest całkowicie pusta.- powiedziała Mary prowadząc ich w głąb składu.
- Coś jest nie tak- mruknęła w końcu Lizie zaglądając po kolei do wszystkich przedziałów które mijali.
- Stwierdziłam że trochę powęszę-powiedziała młoda Irlandka zatrzymując się przed drzwiami ostatniego przedziału z tego wagonu. – i odnalazłam to- to powiedziawszy otworzyła drzwi i odsunęła się odrobine tak aby mogli wejść.
W dziesiątkach kartonów, pudełek i pudełeczek na siedzeniach i podłodze leżały setki wydrukowanych ulotek. Will wyjął z tylnej kieszeni spodni folder z mapą który znaleźli w magazynie.
- Takie same- stwierdził porównując je ze sobą. Uważnie spojrzał na koleżanki czekając na ich reakcje. Zanim jednak którakolwiek z nich zdążyła się odezwać usłyszeli dźwięk dzwoniącego telefonu.
- Will!- natychmiast krzyknęła oskarżycielsko Mary w stronę syna boga złodziei. Ten tylko rozbawiony spojrzał na Lizie.
Córka Ateny pokryta rumieńcem rzuciła córce Nemezis szybkie spojrzenie i odebrała telefon.
-Tak?- zapytała unikając wzroku swojej koleżanki która wpatrywał się w nią tak natarczywie jakby chciała wywiercić jej dziurę w głowię.
-Och Gemátos to ty!- zawołała uspokojona już Lizie.- po co dzwonisz?
Słuchała przez chwilę tego co muza internetu miała im do powiedzenia i zagryzła dolną wargę ze zdenerwowania.
- Tak jesteśmy w pociągu na który nas wysłałyście.- powiedziała niepewnie.- Coś nie tak?
W następnym momencie pobladła tak bardzo że Will bał się ze zaraz zemdleje.
- Jak to zapomniałyście o tym powiedzieć!- wrzasnęła do telefonu odwracając się w stronę swoich towarzyszy. Zmierzyła ich wzrokiem i odpowiedziała.- Dziękujemy za waszą pomoc. – wycedziła rozłączając się- Mamy poważne problemy.- warknęła.

Obóz ten sam czas…


- Policzmy tez centaurów- upierała się Kate.
- Czy do ciebie nie dociera tępaku że nie możemy być pewni że nam pomogą!- ryknął Jim- a tym bardziej nie możemy zaplanować tego że obsadzą prawą flankę!
Takie kłótnie ostatnimi dniami były na porządku dziennym. W tym momencie Kate i Jim kłócili się o to czy mogliby w strategii obrony numer 765 umieścić centaurów.
- Zróbmy osobną strategię obrony z centaurami. Plan numer 765’- zaproponowała pojednawczo Annie.
Planowanie ewentualnych bitew nie było zbyt interesującym zajęciem. Nudę przerwało pojawienie się rodzeństwa dzieci Hermesa.
Minęło już przeszło dwa dni odkąd Chejron pozwolił herosom patrolującym miasto na pegazach lądować i rozglądać się po Nowym Jorku. Wybrał do tego zadania przedstawicieli dwóch domków którzy mieli teoretycznie najlepsze szanse na powodzenie w misji.
Obozowicze z rodzeństwa dzieci Aresa-bo to między innymi ich wybrał centaur- próbowali niemalże wyczuć trop uciekinierów i ogólnie ich poszukiwania wyglądem przypominały polowania.
Dzieci Hermesa natomiast to zadania podeszli zgoła odmiennie, wykorzystując wrodzony spryt zdawali się po kolei odtwarzać podróż trójki przyjaciół. Ta metoda choć czasochłonna przyniosła efekty już drugiego dnia. Niewątpliwie jednak dopisało im również szczęście bo kiedy sprawdzali kolejny już trop całkiem przypadkiem wpadli na starego znajomego swojego brata. Bogom dzięki, okazało się że Will odziedziczył ojcowskie rysy twarzy i przez rodzinne podobieństwo Bryan, bo on okazał się owym przyjacielem pomylił jednego z chłopaków wysłanych na poszukiwania ze swoim starym przyjacielem.

Tak więc oczywistym było że po tak spektakularnym sukcesie, że  teraz kiedy podekscytowane dzieci Hermesa biegły w stronę sztabu strategicznego obozowicze rzucili się w ich stronę aby podsłuchać cokolwiek ciekawego.  
- Znaleźliśmy coś- zawołała szczęśliwa Ellie jednocześnie próbując złapać oddech.
- Co takiego?- zapytała Annie podając jej szklankę wody.
Córka Hermesa łapczywie rzuciła się do picia i opróżniła szklankę nie odrywając od niej ust.
- Coś się stało?- zapytał Malcolm jednocześnie podając wodę reszcie jej rodzeństwa.
- Znaleźliśmy ,HIK, interesujące ślady.- powiedziała czkając głośno.- Odtworzyliśmy ,HIK, ich podróż ,HIK. Natknęli się na cyklopów ,HIK!
Kate delikatnie pobladła.- Wiecie co stało się dalej?
- On.. HIK, oni opu HIK, ich już HIK! 
- Na litość bogów wysłów się wreszcie!- zawołała z tłumu zniecierpliwiona Clarisse.
- Oni opuścili miasto! Ich już nie ma w Nowym Jorku!- wyrzuciła na jednym oddechu Ellie starając się nie czkać.
Zrobiło się cicho, a w każdym razie nikt nic nie mówił i słychać było tylko odgłosy czkawki.
- Wiecie co to znaczy – cicho zaczęła Annie- teraz już nie możemy im pomóc.

sobota, 13 maja 2017

Rozdział 40.Will się martwi.



Rozdział 40.



- Będziemy mogli wysłać SMS-y nawet z Tartaru! Świetnie. Jak umrzemy, napiszemy Annabeth wiadomość. ‘’Sorki że umarliśmy :( Co u was? Pozdro z Hadesu ;)
- Nie przesadzaj Mary, przynajmniej monitoring miejski nas nie nagra.
- Po za tym nas nie zabiły!- radośnie zawołała Lizie.- a to bardzo niespotykane wśród bogów i bogo-podobnych istot. Bądź optymistyczna!
Trójka herosów stała na stacji głównej czekając na kolejny pociąg. Dyskutowali o spotkaniu z muzami, i o kolejnym przystanku na ich drodze do Atlanty. Właśnie tam wedle mapy cyklopa miały zebrać się oddziały z tej części stanów. Półbogowie stwierdzili więc, że właśnie tam się udadzą. Mieli nadzieję że uda im się chociaż określić ile wrogo nastawionych cyklopów wymaszeruje do Los Angeles- miejsca ogólnej zbiórki wszystkich potworów.
Choć jednookie olbrzymy wyruszyły szybciej, trójka przyjaciół była w stanie z różnych plotek o zniknięciach ludzi i zwierząt  wywnioskować że wrogie oddziały przechodziły tędy zaledwie wczoraj.
Ich podróż do Pittsburgha właśnie się zaczęła. Pospiesznie weszli do pociągu i rozeszli się w poszukiwaniu wolnego przedziału.
- Tu jest wolny!- zawołał Will.
- Ten też pusty!- odkrzyknęła Mary z drugiej strony wagonu.
Lizie szła powoli w stronę syna Hermesa uważnie zaglądając do każdego przedziału.
- Dziwne, tamte przedziały też są puste.- mruknęła kiedy we trójkę zajęli już swoje miejsca.
- Tu jest napisane że to połączenie nie jest zbyt popularne bo jazda samochodem jest o wiele szybsza.- powiedział Will podnosząc oczy znad kolejnego telefonu.
- Nie wierzę!- krzyknęła Mary.- kolejny raz go zarąbałeś, tak?
- Tak- powiedział uśmiechając się zawadiacko.- I ten też wyrzucę.- To powiedziawszy podszedł do okna otworzył je i wyrzucił telefon, a następnie usiadł z powrotem na swoim miejscu jakby właśnie nie pozbył się drogiego modelu iPhone’a.
- Możemy się nie kłócić?- zapytała zmęczona Lizie rzucając spojrzenie Mary.
Córka Nemezis przewróciła oczami i posłała zabójcze spojrzenie synowi Hermesa ale nie odezwała się.
- Muszę skorzystać z toalety.- mruknęła tylko i powlekła się na korytarz. Chwilę później zniknęła już z ich pola widzenia.
W przedziale zapanowała cisza, którą przerwała córka Ateny.
- Jeśli masz jeszcze jakieś gadżety to o nich powiedz- westchnęła, zamykając oczy i odchylając głowę na siedzenie.
- Wszystko w porządku?- zapytał rozsiadając się wygodnie na swoim miejscu.
- O bogowie! Czyżby William się o mnie martwił?- zapytała obserwując go półprzymkniętymi oczami i wyrazem udawanego zdziwienia na twarzy.
Syn Hermesa roześmiał się – nie chciałbym odpowiadać przed twoją siostrą i jej chłopakiem gdyby ci się coś stało.
Elizabeth westchnęła tylko i zapadła się w fotel.
- Jeżeli coś mi się stanie, wyślecie Annie SMS.
Will uśmiechnął się- Nawet z Tartaru. Ale teraz tak na poważnie, co się dzieje?
- Nic- odpowiedziała szybko córka Ateny.
- Myślałem że wiesz że nie jestem głupi- westchnął- znam cię i wiem jak wyglądasz gdy nie dzieje się ‘’nic’’, a teraz na pewno dzieje się ‘’coś’’- uważnie przyjrzał się swojej koleżance, ta jednak nie odpowiedziała. Zacisnęła oczy i położyła nogi na siedzeniu naprzeciwko niej.- Może po prostu pójdź spać?
- Tak jesteś mną zmęczony?-zaśmiała się.
- Nie wszyscy mogą być tak interesujący jak ja.- powiedział tylko układając ręce z tyłu głowy, splatając je na karku.
- Mimo wszystko wezmę sobie twoją radę do serca- powiedziała cicho układając się wygodnie.
- Dobra Nyks.- wyszeptał Will spoglądając za okno szybko poruszającego się pociągu.
Ponownie w przedziale zapanowała cisza, i tym razem jednak nie potrwała długo.
- Musicie to zobaczyć!- przez drzwi wpadła Mary, wyglądała na zdenerwowaną albo i nawet przestraszoną.
-I tyle z mojej rady – mruknął Will odwracając się w stronę Lizie, ta tylko westchnęła ciężko.
- Chodźmy.