Hej!

Endżoj !!!

niedziela, 29 maja 2016

Rozdział 12. Kilka innych pierdół.



Rozdział 12.



Dzisiaj nikt z domku Ateny nie napadnie na Malcolma. Niemal z radością obudzili się na dźwięk jego krzyku. Nawet Kate nie miała ochoty go uderzyć. A Annabeth chyba od tygodnia nie spała tak dobrze. Koszmary przestały ją dręczyć i już nie musiała zastanawiać się nad tym kim ta dziewczyna jest. Ogólnie same plusy! Do śniadania zostało  jakieś trzy godziny.
- Wyjątkowo później zacząłem dzisiaj krzyczeć prawda?- z uśmiechem zapytał Malcolm.
- Jest godzina piąta.- Jim spojrzał na zegarek z którym nigdy się nie rozstawał, miał świra na punkcie punktualności.
- Dobra robota stary- wymamrotała Kate przeciągając się.
Annie uśmiechnęła się na wspomnienie  pierwszych dni tej dwójki na obozie. Doskonale pamiętała jak Jim i Kate  dołączyli. Kate pochodzi z Bostonu a Jim z Nowego Jorku więc można powiedzieć że nienawiść do siebie wchłonęli razem z nieświeżym powietrzem. Cicho wyślizgnęła się z łóżka i porwała jakieś ciuchy. Delikatnie i na palcach zaczęła iść w stronę łazienki kiedy nagle poczuła pęd powietrza i zobaczyła Judy która przemknęła obok niej i zatrzasnęła jej drzwi przed nosem. Zniecierpliwiona walnęła w drzwi ręką.
- Pospiesz się Judy!
- A ty Annabeth gdzie się tak śpieszysz?
Cholerka. Odwróciła się powoli w stronę rodzeństwa.
- Pomyślałam że mogę odwiedzić nową- odchrząknęła- chcę odwiedzić Elizabeth.
- My też chcemy- Emma wyskoczyła z łóżka. Cicho westchnęła. No to z sekretną rozmowa o snach można się pożegnać.
- Em może na początku Annie sama powinna do niej pójść. Moglibyśmy wystraszyć nową kiedy wpakowalibyśmy się do jej Sali i oświadczyli że jesteśmy jej rodzeństwem. – powiedziała Emily.
Annabeth bezgłośnie podziękowała z uśmiechem odwróciła się do drzwi łazienki.
- Myślę że ja Malcolm i Jim też z tobą pójdziemy. Popilnujemy cię- Kate już stała i nakładała buty.
Tego było już za wiele.
Annabeth wrzasnęła- To ja jestem grupową i jeżeli ja mówię że pójdę sama to pójdę sama do jasnej cholery! Kate ty miałaś sprawdzić stan uzbrojenia obozu, a ty Malcolm miałeś ułożyć grafik zajęć ! już nie wspomnę o Jimie który miał znaleźć sojuszników do bitwy o sztandar. Emily, Emma i Judy macie zajęcia za kilka godzin, przygotujcie się do nich.
Weszła przez otwarte drzwi łazienki z której właśnie wyszła Judy.
- Co się stało?- zapytała niepewna.
- Stara Annabeth wróciła- powiedziała z uśmiechem Kate.
                                                    
 
Obóz o piątej rano nie wyglądał jak zawsze. Wszystko wydawało się jeszcze spać. Annie szła powoli do wielkiego domu. Zastanawiała się czy Elizabeth- dziewczyna która wczoraj dotarła do obozu już wstała. Choć nikt normalny nie wstałby o tak wczesnej porze mądralińska czuła że jej siostra też nie mogła doczekać się spotkania.
 Domek Apolla cały ze złota świecił się cały odbijając promienie słoneczne a trawa na dachu domku Demeter kołysała się powoli smagana wiatrem. Tylko z domku Hermesa dobiegały jakieś dźwięki. Annabeth uśmiechnęła się. Travis i Connor zawsze mieli dużo rodzeństwa, a ich domek zawsze był przepełniony. Westchnęła.
- Trzeba będzie wziąć się za remont.
- Nasz domek chyba nie wygląda tak źle?- Connor jak zwykle pojawił się znikąd. To zaczynało powoli denerwować.
- Nie jest wam tak chociaż trochę ciasno?
- Nie powiem że lubię budzić się z ręką w buzi brata- Travis zeskoczył z drzewa obok.
- Wkładasz mi rękę do buzi jak śpię?!- wrzasnął Connor.
- Ej chłopcy, zostawmy ten temat na później co?- Annabeth podrapała się po głowie- A tak właściwie to co wy tu robicie? Jest tak wcześnie a wy normalnie śpicie do południa.
- Tak źle nas oceniasz?- parsknął Travis.
- Poważnie pytam.
- Wyszliśmy rano popilnować dostawy.
- Popilnować dostawy. Tak z własnej woli co?
- No dobra, potrzebujemy trochę rzeczy z magazynu.
- A tak dokładnie pięciu litrów różowej farby, kilka lalek barbie, kilku rolek taśmy i paru takich dupereli- uśmiechnął się Connor.
- Czuje że nie chcę wiedzieć co knujecie- westchnęła Annie.
- Tak trzymaj pani strateg- Travis i Connor odbiegli ze śmiechem w stronę magazynu.
- Hej! Jakby co to was nie widziałam ,a wy nie widzieliście mnie. OK.?
- Jasna sprawa- odkrzyknął Travis.
Annabeth skrzywiła się.
- Chyba będę tego żałować.
Obóz powoli się ocieplał. Dzieciaki Apolla zaczęły powoli wstawać. Jeśli słońce wstało to oni też musieli, uroki bycia dzieckiem boga słońca. Za kolejnym zakrętem Annie ujrzała fasadę Wielkiego domu.  Podekscytowana wbiegła po schodach i poleciała prosto do Sali swojej siostry. Gdy weszła zobaczyła Elizabeth, siedziała już na łóżku jakby na nią czekała.
- Cześć- powiedziała.
- Cześć- odchrząknęła- Chciałabym z tobą porozmawiać.
- Annabeth ja też chciałabym z tobą porozmawiać- popatrzyła jej w oczy- ja widziałam cię w snach.
- Ja widziałam ciebie. To normalne dla półbogów. Widzimy przyszłość czasem przeszłość i oczywiście teraźniejszość. Przekazujemy sobie tak informację.
Elizabeth zmarszczyła brwi- Ty nie mówiłaś nic.
- A ty tak.
- Co takiego mówiłam?- Lizy przysunęła się do Annabeth zaciekawiona.
- Mówiłaś żeby im nie ufać.

wtorek, 24 maja 2016

Witam!!


Pomyślałam że najlepiej będzie wziąć się za siebie i pisać rozdziały dopóki mam jeszcze wenę. A więc teraz przede wszystkim piszę i powoli będę dodawać to co już napisałam ;-) Z okazji tego że jest już powyżej stu wyświetleń przygotuję wam małą miniaturkę :-)

niedziela, 15 maja 2016

Rozdział 11. Inteligentne pytania Jacksona.



Rozdział 11.

Inteligentne pytania Jacksona.


Przekonanie Kate że Percy nie stanowi zagrożenia zajęło chyba nawet dłużej niż przekonanie do tego Rachel. Jednak to właśnie dzięki tej ostatniej rodzeństwo Annabeth oddychało spokojniej. Jakiś dzień temu Rachel zobaczyła Piper zjadaną przez wielką krewetkę i choć herosi widzieli dużo różnych potworów i zapewne istniały ogromne i krwiożercze krewetki to nie było prawdopodobne aby właśnie one zabiły Piper. Przez to straciła trochę na wiarygodności i w końcu Kate udzieliła zakochanej parze dyspensy. Cały obóz powitał zmiany bardzo entuzjastycznie bo oglądanie pary Annabeth&Percy było najciekawszym zajęciem w czasach pokoju. Choć pierwsze spotkania odbywały się w dosyć dużej grupie to jest Percy, Annabeth i reszta rodzeństwa od Ateny a także przypadkowi podglądacze schowani w krzakach którzy tylko czekali na moment w którym Percy wyciągnie orkan i zada cios.
 Jedynym niezadowolonym z tej sytuacji był Lucas któremu zostało naprawdę mało czasu do powrotu do Rzymu. Temat wyjazdu Annabeth był nadal bardzo drażliwy więc zazwyczaj po prostu nie rozmawiali o tym za dużo, cieszyli się tym co mieli.
Spacerowali teraz po obozie pierwszy raz bez innych. Mieli nadzieje że dali już im spokój.
- Mam nadzieję że Chejron nie wyśle mnie na żadną misję- Percy wtulił się w szyję Annabeth
- Nie chcesz znowu uratować świata? - zapytała ze śmiechem Annie.
- Może niech wykażą się inni?
- Tak no nareszcie! Tylu herosów czekało na twoje pozwolenie. Myślę że Clarisse z niego skorzysta.
Z pobliskiego drzewa zeskoczył Travis Hood i wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- Myślałem że daliście nam spokój.
- Oh Percy nie myśl że wszystko zawsze kręci się wokół zbawcy olimpu. Tym razem chodzi o coś innego.
- Co się stało?
- Mamy nowego półboga, ale problem w tym że nie wiadomo kto jest jej rodzicem. A do tego nie możemy jej spytać- nie wyglądał jakby był bardzo zmartwiony. Wręcz przeciwnie, pojawienie się półboga ‘’sieroty’’ było wydarzeniem.
- Nie możecie jej spytać? Nie mówi po angielsku?
- Właśnie że mówi i to z brytyjskim akcentem. Ale nie jest zbyt rozmowna bo zemdlała z wycieńczenia. Podejrzewam że nawet ty byś zemdlał Percy gdyby goniły cię wszystkie trzy gorgony i minotaur i to przez przynajmniej osiem stanów.
Percy uciekał przed dwoma gorgonami ale wówczas miał piętno Achillesa, zabił też minotaura i Meduzę ale nigdy nie spotkał ich  razem. Doskonale pamiętał moment w którym on uciekał do obozu. Był wtedy z Groverem i mamą, myślał że stracił ją na zawsze.
- Czy miała strażnika?
- Nie- Travis spoważniał.- Chyba sama tu dotarła i to ze starego kontynentu. Chejron myśli że była w Rzymie.
- Tym starożytnym?- inteligentnie zapytał Percy.
- Nie, wiesz wpadła po drodze na herbatkę do Reyny ,potem sama przeszła do naszego obozu, a do tego przywiozła pamiątki- Travis westchnął- ruszyłbyś głową Percy. Czasem myślę że dostałeś w nią za dużo razy.
Kiedy wszyscy razem dotarli do wielkiego domu przed zamkniętymi drzwiami już zebrało się tam co najmniej pół obozu. Na werandzie stał Malcolm który pomachał Annabeth gdy tylko ją zobaczył.
- Annie, Percy chodźcie!
Jakoś przedarli się przez tłum i wspięli się po schodkach na taras.
- Myślałem że Travis was nie znajdzie- Malcolm mrugnął do nich- ale nie doceniłem go.- wyszczerzył zęby do Hooda.  Poprowadził ich w głąb piętra i stanął przed drzwiami.
- Musieliśmy zakwaterować ją na dole żeby Chejron mógł do niej szybko dojść. Clarisse bardzo chce być jej siostrą. Z naszym szczęściem pewnie ma rację.
Weszli do pokoju i podeszli do łóżka.
- Coś ostatnio zbyt często jesteśmy w Części szpitalnej- mruknął Percy.
Annabeth westchnęła. Podsunęła się bliżej łóżka i wstrzymała oddech.
Na łóżku leżała dziewczyna z jej snu. Teraz mogła jej się przyjrzeć lepiej. Lekko kręcone ciemne włosy były umyte i wysuszone. Opadały kaskadami na poduszkę. Ciemne wory pod oczami świadczyły o tym że dawno nie spała w porządnym łóżku. Liczne zadrapania i siniaki mówiły jak ciężko walczyła z potworami.
- Ja ją znam-powiedziała cicho Annabeth.
- Nie sądzę żebyś mogła ją znać- westchnął Chejron- byłaś ostatnio bardzo zajęta ratowaniem świata, a ona prawdopodobnie pochodzi ze starego kontynentu.
- Nie Chejronie, ja ją znam! Śniła mi się!
Lucas odchrząknął – moglibyście się zachowywać ciszej? Ona potrzebuje ciszy i spokoju żeby wydobrzeć.
-- Co ty tu robisz!- wrzasnął Percy. Musiał nie zauważyć że Luke stał w Sali już kiedy on i Annabeth weszli.
- Yyy, tak się składa że moim ojcem jest bóg między innymi lekarzy więc trochę się na leczeniu znam!
 - I koniec spokoju i ciszy- wyszeptał Travis do stającego obok Malcolma i oboje parsknęli śmiechem.
Lecz zdarzyło się coś co sprawiło że wszyscy w pokoju umilkli. Nad łóżkiem nieprzytomnej dziewczyny zajaśniał symbol.
Ognista sowa.
- Wygląda na to że mamy siostrzyczkę- Malcolm uśmiechnął się do Annabeth a ta odwzajemniła uśmiech.
- Ej! Ona się chyba ruszyła!- wrzasnął podekscytowany Travis.
Faktycznie, nieznajoma przeciągnęła się nieznacznie na łóżku. Poruszyła głową i otworzyła oczy. Popatrzyła na zgromadzonych a jej wzrok spoczął na Annie.
- Annabeth?- zapytała ochrypłym głosem.
- Cześć.-mądralińska uśmiechnęła się- Cześć Elizabeth

Przepraszam !!!

Jeżeli ktoś czyta te wypociny a może jakiś zbłąkany internetowy wędrowiec to robi to niech wie że strasznie mi przykro! Jestem do niczego! Bardzo się zawiodłam na samej sobie i postaram się poprawic. Jeszcze dziś dodam nowy rozdział, Słowo dziecka Ateny!