Hej!

Endżoj !!!

niedziela, 22 stycznia 2017

Rozdział 34. Błyskotliwa Clarisse.



 przepraszam że tak dawno nie było kolejnego rozdziału ale jestem leniwa ;-)

 

Rozdział 34.




- Nudyyy!!!- Kate siedziała na środku pokoju w wygodnym fotelu. Nie mogła ostatnio znaleźć sobie miejsca. Podobnie było z Jimem, oboje chodzili rozdrażnieni i markotni. O powodzie ich wisielczego humoru wiedzieli tylko Malcolm i Annabeth. Wszyscy zdawali się siedzieć jak na szpilkach czekając na jakieś wieści z zewnątrz. Od spektakularnej ucieczki z obozu minęło już trochę czasu i cały domek Ateny zdawał się czekać na rozwinięcie sytuacji. Ponieważ tylko dzieci bogini mądrości miały pewne przypuszczenia odnośnie zniknięcia obozowiczów, reszta obozu żyła swoim normalnym życiem. Dziwne zachowanie rodzeństwa Annabeth jednak nie mogło być niezauważone i ku ogólnemu zdumieniu pierwszą osobą która zaczęła zastanawiać się nad tym była Clarisse.

To ona pierwsza na naradzie przywódców domków poruszyła temat dzieci Ateny. To zebranie zapowiadało się wyjątkowo nieciekawie. Akcja poszukiwawcza już dawno wycofała się z lasu i niebyło żadnych nowych poszlak. Kiedy wszyscy mieli już spokojnie odejść córka Aresa odchrząknęła i niepewnie spojrzała na Annie.
- Mamy chyba jeszcze jedną sprawę.- zaczęła niepewnie.
- Och na bogów Clarisse, nie mamy całego dnia! Wysłów się wreszcie.- powiedział znudzony Travis Hood.
- Czy tylko mi wydaje się podejrzanie zachowanie dzieciaków Ateny?
- Co masz na myśli?- zapytał już wyraźnie zainteresowany Travis.
- No bo ostatnimi czasy zachowują się bardzo dziwnie.- powiedziała córka Aresa rzucając ukradkowe spojrzenia niezwykle spokojnej Annie.
- Ja nie zauważyłem niczego dziwnego, mam na myśli że rodzeństwo Ateny zawsze zachowuje się inaczej- powiedział Connor.- Bez obrazy Ann-dodał szybko.
- Masz rację- powiedziała Annabeth śmiejąc się- ale mogę was zapewnić że nic się nie dzieje i nikt nam nie zagraża.- popatrzyła na zgromadzonych- gdyby tak było powiedzielibyśmy wam.
Ale wszyscy dobrze wiedzieli że dzieci bogini mądrości mogli mieć dobre powody na to żeby nie mówić innym całej prawdy. W połączeniu ze zniknięciem trójki herosów z cała sytuacja wydawał się coraz bardziej podejrzana.
-Annabeth- delikatnie zaczął Chejron- jeśli coś wiecie…
- Nic się nie dzieje!- krzyknęła Annabeth wstając z miejsca- wszystko mamy pod kontrolą jak zawsze. Najwyższa pora żebyście przestali wplątywać się w rzeczy których nie rozumiecie i odczepić się od nas! Zebranie skończone- powiedziała jeszcze wychodząc z Wielkiego Domu.
- Najlepiej będzie jeśli zamkniemy temat- powiedział Chejron intensywnie nad czymś myśląc.- Zebranie skończone.

Percy wybiegł z domu za swoją dziewczyną. Wiedział że kiedy chce pomyśleć idzie posiedzieć na plaży. Sam lubił tam przesiadywać lecz gdy miał prawdziwe problemy wolał po prostu siedzieć na dnie zatoki Long Island, Annabeth jednak nie była córką Posejdona i nie mogła oddychać pod wodą. Jej pozostawało tylko wybrzeże.
Znalazł ją w najdalej wysuniętym miejscu plaży. Siedziała a łzy spływały jej po policzkach.
- Widziałam ich tutaj. Widziałam ich Percy- powiedziała nie odwracając się do swojego chłopaka nadal wpatrzona w wodę.- Rozmawiali o czymś, kiedy mnie zauważyli zmieszali się i uciekli- wymamrotała podnosząc wreszcie oczy na syna Posejdona.
- Czy coś się dzieje?- zapytał siadając obok niej i obejmując swoją dziewczynę ramieniem.
- Nie, nie wiem, może- powiedziała wtulając się w niego.
- Dałaś mi trzy odpowiedzi. Mam sobie sam wybrać tę prawdziwą?- zapytał słysząc cichy śmiech Annabeth. Spojrzała na niego.
- Myślimy że mogli się zbuntować jak Luke.- powiedziała markotniejąc- ja już sama nie wiem co o tym myśleć.
Percy pomyślał przez chwilę. Nie znał długo Lizie, ale wiedział że miała sporo wątpliwości.
- Nie musisz nikomu o tym mówić. Ja nie powiem.- odezwał się wreszcie patrząc w burzowe niebo.
-Powiem im- powiedziała tylko Annie i zaczęła obserwować niebo. Nad Nowy Jork nadciągała burza.
Poza granicami obozu deszcz padał już mocno i burzowe chmury uwalniały ładunki w postaci błyskawic, miasto trzęsło się od grzmotów. Przewodniczący domków siedzieli na nadzwyczajnym zebraniu, nadzwyczajnym ponieważ tym razem cały domek Ateny przyszedł aby wesprzeć Annie i odpowiadać na pytania.
- Jednak mamy problem- zaczęła Annabeth.- obawiamy się że Mary, Lizie i Will nie odeszli bez powodu.