Hej!

Endżoj !!!

poniedziałek, 24 października 2016

Rozdział 28. Kawa z miodem.



Rozdział 28.




- Musiałeś- westchnęła Lizie opierając się o ścianę.
Jej przyjaciel Will uśmiechał się do niej opierając się o ścianę naprzeciwko córki Ateny. Stali w zaułku w którym przed chwilą syn Hermesa spuścił lanie bandzie dresów. Mary starała się znaleźć gdzieś dokładna mapę miasta a pozostali herosi stali w milczeniu czekając na nią.
- Przeszkadzali nam, teraz nie będą.-poważnie stwierdził.
- Ale musiałeś?- zmęczonym głosem pytała Elizabeth.- Musiałeś podbić mu oko?!
- Przepraszam. Może to faktycznie było nie potrzebne.
Elizabeth pokiwała w milczeniu głową. Przypomniała sobie twarz Bryana, o niezwykle idiotycznym wyglądzie, jego wredny uśmiech i chamskie docinki.
- Nie. Zrobiłeś dobrze, trzeba było podbić też drugie- posłała mu wredny uśmiech.  
William roześmiał się serdecznie.
Do zaułka wróciła Mary niosąc ze sobą mapę i trzy kawy. Z uśmiechem podała kawę swoim przyjaciołom. Syn Hermesa zmierzył swój napój podejrzanym wzrokiem.
- Czarna kawa słodzona miodem- uśmiechnęła się Mary- dla was obojga.
Elizabeth i William uśmiechnęli się i pociągnęli duży łyk smolistej kawy. Westchnęli błogo w tym samym momencie. Córka Nemezis skrzywiła się.
- Nie pojmuje jak możecie pić taką kawę- ona sama zadowoliła się aromatycznym orzechowym cappuccino.
Lizie w odpowiedzi uniosła jedną brew. Wymienili z Willem spojrzenia.
- Wiesz my nie możemy wyobrazić sobie jak ty możesz pić tą lurę.
Elizabeth pokiwała w milczeniu głową.
- Cappuccino to nie kawa.- stwierdziła.
-  To w takim razie co to jest?- fuknęła obrażona Mary.
- Cappuccino to cappuccino- inteligentnie stwierdził Will, a Lizie pokiwała głową.
Mary nadal zdawała się być obrażona, ale wiedziała że nie powinna się kłócić. Jej przyjaciele w ciszy delektowali się swoimi kawami. Nigdy nie potrafiła zrozumieć zachwytów dwójki herosów nad kawą. Pili ją bardzo mocną i ciemną, bez dodatku mleka za to słodzoną miodem.  Nie wiedziała skąd im się to wzięło, ale zdążyła się do tego przyzwyczaić. Widocznie ten świat jest już tak zbudowany, a córki Ateny i synowie Hermesa uwielbiali mocna i słodką kawę.
- Co dalej?- milczenie przerwała Mary.
Lizie i Will zmierzyli ją spojrzeniem nie bardzo wiedzieli o co jej chodzi. Córka Nemezis zamachała im mapą przed twarzami.
- Co robimy dalej?- powtórzyła Mary.
Rozłożyła mapę na jedynym nie brudnym kawałku ściany. Palcem wskazała na miejsce w którym byli.
- Jesteśmy dokładnie tutaj.
- Dobrze że powiedziałaś. Nie domyśliłbym się- wymamrotał syn Hermesa ale natychmiast umilkł pod ciężarem wzroku Elizabeth.
- Musimy mieć jakiś plan. Nie możemy tak po prostu przeszukać całego miasta.- westchnęła Lizie- Ale chyba tak zrobimy.
- Nasza misja to misja zwiadowcza. Nikt nie może o niej wiedzieć- stwierdził poważnie Will.
- Czyli nie pakuj się w żadne bójki, dobrze?- spytała zaniepokojona córka Ateny.
- Spróbuje- wyszczerzył żeby do przyjaciółek.
- Może powinniśmy zacząć od bardziej oddalonych dzielnic miasta? Tych najdalej od obozu. Jeśli mają trochę oleju w głowie będą starali się ukryć też przed bogami.
Wszyscy westchnęli zgodnie, okazało się że opuszczenie obozu nie koniecznie było najtrudniejszym zadaniem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz