Rozdział 28.
- Musiałeś- westchnęła Lizie
opierając się o ścianę.
Jej przyjaciel Will uśmiechał się do
niej opierając się o ścianę naprzeciwko córki Ateny. Stali w zaułku w którym
przed chwilą syn Hermesa spuścił lanie bandzie dresów. Mary starała się znaleźć
gdzieś dokładna mapę miasta a pozostali herosi stali w milczeniu czekając na
nią.
- Przeszkadzali nam, teraz nie
będą.-poważnie stwierdził.
- Ale musiałeś?- zmęczonym głosem
pytała Elizabeth.- Musiałeś podbić mu oko?!
- Przepraszam. Może to faktycznie
było nie potrzebne.
Elizabeth pokiwała w milczeniu głową.
Przypomniała sobie twarz Bryana, o niezwykle idiotycznym wyglądzie, jego wredny
uśmiech i chamskie docinki.
- Nie. Zrobiłeś dobrze, trzeba było
podbić też drugie- posłała mu wredny uśmiech.
William roześmiał się serdecznie.
Do zaułka wróciła Mary niosąc ze sobą
mapę i trzy kawy. Z uśmiechem podała kawę swoim przyjaciołom. Syn Hermesa
zmierzył swój napój podejrzanym wzrokiem.
- Czarna kawa słodzona miodem-
uśmiechnęła się Mary- dla was obojga.
Elizabeth i William uśmiechnęli się i
pociągnęli duży łyk smolistej kawy. Westchnęli błogo w tym samym momencie.
Córka Nemezis skrzywiła się.
- Nie pojmuje jak możecie pić taką
kawę- ona sama zadowoliła się aromatycznym orzechowym cappuccino.
Lizie w odpowiedzi uniosła jedną
brew. Wymienili z Willem spojrzenia.
- Wiesz my nie możemy wyobrazić sobie
jak ty możesz pić tą lurę.
Elizabeth pokiwała w milczeniu głową.
- Cappuccino to nie kawa.-
stwierdziła.
-
To w takim razie co to jest?- fuknęła obrażona Mary.
- Cappuccino to cappuccino-
inteligentnie stwierdził Will, a Lizie pokiwała głową.
Mary nadal zdawała się być obrażona,
ale wiedziała że nie powinna się kłócić. Jej przyjaciele w ciszy delektowali
się swoimi kawami. Nigdy nie potrafiła zrozumieć zachwytów dwójki herosów nad
kawą. Pili ją bardzo mocną i ciemną, bez dodatku mleka za to słodzoną
miodem. Nie wiedziała skąd im się to
wzięło, ale zdążyła się do tego przyzwyczaić. Widocznie ten świat jest już tak
zbudowany, a córki Ateny i synowie Hermesa uwielbiali mocna i słodką kawę.
- Co dalej?- milczenie przerwała
Mary.
Lizie i Will zmierzyli ją spojrzeniem
nie bardzo wiedzieli o co jej chodzi. Córka Nemezis zamachała im mapą przed
twarzami.
- Co robimy dalej?- powtórzyła Mary.
Rozłożyła mapę na jedynym nie brudnym
kawałku ściany. Palcem wskazała na miejsce w którym byli.
- Jesteśmy dokładnie tutaj.
- Dobrze że powiedziałaś. Nie
domyśliłbym się- wymamrotał syn Hermesa ale natychmiast umilkł pod ciężarem
wzroku Elizabeth.
- Musimy mieć jakiś plan. Nie możemy
tak po prostu przeszukać całego miasta.- westchnęła Lizie- Ale chyba tak
zrobimy.
- Nasza misja to misja zwiadowcza.
Nikt nie może o niej wiedzieć- stwierdził poważnie Will.
- Czyli nie pakuj się w żadne bójki,
dobrze?- spytała zaniepokojona córka Ateny.
- Spróbuje- wyszczerzył żeby do
przyjaciółek.
- Może powinniśmy zacząć od bardziej
oddalonych dzielnic miasta? Tych najdalej od obozu. Jeśli mają trochę oleju w
głowie będą starali się ukryć też przed bogami.
Wszyscy westchnęli zgodnie, okazało
się że opuszczenie obozu nie koniecznie było najtrudniejszym zadaniem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz