Hej!

Endżoj !!!

środa, 22 czerwca 2016

Rozdział 15. Wielka, zmutowana rzodkiewka.



* kupiłam ostatnio Apollo i boskie próby więc zapoznałam się z mapą obozu. Strumyk Eurosa to ''dopływ'' stawu kajakowego

Rozdział 15.


- Nie ruszaj się!
Percy westchnął. Już drugą godzinę ‘’pozował’’ swojemu najlepszemu kozłowatemu przyjacielowi. Ręka zaczęła mu drętwieć od ciągłego trzymania miecza  w górze a nos swędział okropnie, satyr jednak nie miał na tyle miłosierdzia aby pozwolić mu na malutką przerwę na podrapanie się.
Grover uparcie twierdził że drzemie w nim ukryty artysta, musiał go tylko obudzić. Uparcie twierdził że malarstwo to jego przeznaczenie. Kilka dni temu jego pasją był śpiew, a przed paroma tygodniami parał się tańcem nowoczesnym. Teraz jednak siedział przed sztalugą i uparcie machał pędzlem. Jego pierwszym arcydziełem miał być portret młodego greckiego boga. Oczywiście to Percy został jego modelem. Od początku wiedział że to nie najlepszy pomysł.
- Kończymy na dziś? Jestem trochę głodny- mruknął Percy próbując zdmuchnąć grzywkę która wpadła mu do oczu.
- Nie ruszaj się! Dopiero zaczęliśmy pracę i jak widzisz ja nie jestem głodny!
- Zjadłeś dwanaście puszek.
- Mam jeszcze jedną, chcesz?
- Grover- jęknął syn Posejdona.
- Ach no tak, zapomniałem że ty nie jadasz puszek. My artyści nie zaprzątamy sobie głowy bzdetami jak przyzwyczajenia innych. – zrobił dramatyczną pauzę- dla nas liczy się tylko sztuka.- ostentacyjnie poprawił apaszkę zawiązaną artystycznie na szyi.
Młody Heros spojrzał z utęsknieniem na strumyk Eurosa*. Dzień był bardzo gorący ale na szczęście ze strony zatoki Long Island  wiał delikatny wietrzyk. Chłopcy a raczej chłopak i satyr siedzieli kilkanaście metrów od pawilonu jadalnego w niedużej odległości od plaży.
Percy czuł się sfrustrowany. Siedzieli w miejscu z którego idealnie widział zatokę a na domiar złego z prawej strony wołały go wody strumyka który wpływał do stawu kajakowego. Z trzech stron otoczony był więc wodą, było ciepło a on był synem Posejdona co znaczyło że mógłby siedzieć w wodzie cały dzień a na kolację wyjść na brzeg suchutki. Zamiast tego mógłby też namówić Annabeth na wspólne pływanie. Musiał jednak siedzieć w jednej pozycji przez pół dnia pozując do portretu. Na początku, kiedy jego koźli kolega dopiero wpadł na pomysł z pobudzaniem artystycznej części swojej duszy Percy myślał że może mu się uda… do czasu.

Syn Posejdona zrozumiał że ten pomysł w ogóle nie ma sensu kiedy zobaczył pierwsze szkice Grovera. Coś na obrazku które miało być Percy ’m. wyglądało jak wielka i zmutowana rzodkiewka. Annabeth przestraszyła się kiedy pierwszy raz zobaczyła portret swojego chłopaka, a Clarisse nawet nie ukrywała swojego zdziwienia i stwierdziła że syn Posejdona wygląda obrzydliwie ale nie aż tak.
Grover jednak zdawał się nie słuchać opinii ludzi którym pokazywał swoje prace. W zasadzie docierały do niego chyba tylko pochwały jego dziewczyny Kaliny i innych satyrów którzy po wszystkich wojnach które ten przeszedł zaczynali czuć do niego respekt.

Kiedy Percy zastanawiał się nad możliwościami ucieczki  zobaczył że zbliża się do nich jego jedyna szansa na ucieczkę. Jego szansa szła powoli pewnym krokiem pogryzając jabłko.
- Hej Grover- Elizabeth przystanęła przy sztaludze satyrzego artysty i otworzyła usta ze zdziwienia.
- Przybyła kawaleria- mruknął pod nosem syn Posejdona- Hej Elizabeth.
Najmłodsza córka Ateny nadal jednak stała z otwartymi ustami wpatrując się w sztalugę.
- Czy to jest Percy?- zapytała powoli patrząc ze zdumieniem to na obrazek to na modela.
 - Tak!- krzyknął uradowany Grover- widzisz nikt inny go nie poznał. Masz naprawdę artystyczne oko.
- Linia oczu jest krzywo- Lizie nachyliła się nad obrazkiem- na miłość bogów Grover Percy ma o wiele bardziej symetryczną twarz! A ten nos!? Widziałeś u kogoś taki mostek?! Gdybym zobaczyła coś takiego śniłoby mi się po nocach! Czy to są obojczyki?! To wygląda jak złamanie otwarte!
Grover zamrugał ze zdziwieniem- Narysuj to lepiej. Jeżeli ci się uda już nigdy nie poproszę Percy’ego o pozowanie.
- Stoi!- Percy krzyknął rozpaczliwie. Elizabeth zmierzyła go wzrokiem.
- Ok.- westchnęła.


Parę minut później oboje artyści byli gotowi a Percy nie mógł doczekać się końca zakładu. W głębi serca czuł że Grover ma odrobinę talentu ale prosił Apolla z całej duszy aby Elizabeth okazała się lepszą artystką.

Po żmudnej godzinie siedzenia i pozowania Percy był wreszcie wolny  a Grover i Elizabeth ściskali w ręku swoje prace.
Ku przerażeniu Percy’ego Grover uśmiechał się promiennie.
- to jak na razie moja najlepsza praca. Wspiąłem się na wyżyny.
Elizabeth zapytana o to jak jej poszło robiła tylko niezadowolony grymas twarzy.
Nadszedł czas pokazania swoich arcydzieł, pierwszy swoim kunsztem popisał się Grover. Choć bardzo się napracował to jego syn Posejdona nadal był wielką zmutowaną rzodkiewką.
Elizabeth odwróciła swoją pracę i wszystkich zamurowało…
Na kartce papieru widniał wierna ( może nawet przystojniejsza) podobizna syna Posejdona.
- No to chyba wiemy kto wygrał- odezwał się Percy- żegnaj pozowanie!- mówiąc to biegł już w stronę plaży zrzucając poszczególne części garderoby.
Grover jednak nie przejmował się przegrana.
- Przecież i tak namalowałem najlepszą rzodkiewkę!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz