Rozdział 40.
- Będziemy mogli wysłać SMS-y nawet z
Tartaru! Świetnie. Jak umrzemy, napiszemy Annabeth wiadomość. ‘’Sorki że
umarliśmy :( Co u was? Pozdro z
Hadesu ;)
- Nie przesadzaj Mary, przynajmniej
monitoring miejski nas nie nagra.
- Po za tym nas nie zabiły!- radośnie
zawołała Lizie.- a to bardzo niespotykane wśród bogów i bogo-podobnych istot.
Bądź optymistyczna!
Trójka herosów stała na stacji głównej
czekając na kolejny pociąg. Dyskutowali o spotkaniu z muzami, i o kolejnym
przystanku na ich drodze do Atlanty. Właśnie tam wedle mapy cyklopa miały
zebrać się oddziały z tej części stanów. Półbogowie stwierdzili więc, że
właśnie tam się udadzą. Mieli nadzieję że uda im się chociaż określić ile wrogo
nastawionych cyklopów wymaszeruje do Los Angeles- miejsca ogólnej zbiórki
wszystkich potworów.
Choć jednookie olbrzymy wyruszyły
szybciej, trójka przyjaciół była w stanie z różnych plotek o zniknięciach ludzi
i zwierząt wywnioskować że wrogie
oddziały przechodziły tędy zaledwie wczoraj.
Ich podróż do Pittsburgha właśnie się
zaczęła. Pospiesznie weszli do pociągu i rozeszli się w poszukiwaniu wolnego
przedziału.
- Tu jest wolny!- zawołał Will.
- Ten też pusty!- odkrzyknęła Mary z
drugiej strony wagonu.
Lizie szła powoli w stronę syna
Hermesa uważnie zaglądając do każdego przedziału.
- Dziwne, tamte przedziały też są
puste.- mruknęła kiedy we trójkę zajęli już swoje miejsca.
- Tu jest napisane że to połączenie
nie jest zbyt popularne bo jazda samochodem jest o wiele szybsza.- powiedział
Will podnosząc oczy znad kolejnego telefonu.
- Nie wierzę!- krzyknęła Mary.-
kolejny raz go zarąbałeś, tak?
- Tak- powiedział uśmiechając się
zawadiacko.- I ten też wyrzucę.- To powiedziawszy podszedł do okna otworzył je
i wyrzucił telefon, a następnie usiadł z powrotem na swoim miejscu jakby
właśnie nie pozbył się drogiego modelu iPhone’a.
- Możemy się nie kłócić?- zapytała
zmęczona Lizie rzucając spojrzenie Mary.
Córka Nemezis przewróciła oczami i
posłała zabójcze spojrzenie synowi Hermesa ale nie odezwała się.
- Muszę skorzystać z toalety.-
mruknęła tylko i powlekła się na korytarz. Chwilę później zniknęła już z ich
pola widzenia.
W przedziale zapanowała cisza, którą
przerwała córka Ateny.
- Jeśli masz jeszcze jakieś gadżety
to o nich powiedz- westchnęła, zamykając oczy i odchylając głowę na siedzenie.
- Wszystko w porządku?- zapytał
rozsiadając się wygodnie na swoim miejscu.
- O bogowie! Czyżby William się o
mnie martwił?- zapytała obserwując go półprzymkniętymi oczami i wyrazem
udawanego zdziwienia na twarzy.
Syn Hermesa roześmiał się – nie
chciałbym odpowiadać przed twoją siostrą i jej chłopakiem gdyby ci się coś
stało.
Elizabeth westchnęła tylko i zapadła
się w fotel.
- Jeżeli coś mi się stanie, wyślecie
Annie SMS.
Will uśmiechnął się- Nawet z Tartaru.
Ale teraz tak na poważnie, co się dzieje?
- Nic- odpowiedziała szybko córka
Ateny.
- Myślałem że wiesz że nie jestem
głupi- westchnął- znam cię i wiem jak wyglądasz gdy nie dzieje się ‘’nic’’, a
teraz na pewno dzieje się ‘’coś’’- uważnie przyjrzał się swojej koleżance, ta
jednak nie odpowiedziała. Zacisnęła oczy i położyła nogi na siedzeniu
naprzeciwko niej.- Może po prostu pójdź spać?
- Tak jesteś mną zmęczony?-zaśmiała
się.
- Nie wszyscy mogą być tak
interesujący jak ja.- powiedział tylko układając ręce z tyłu głowy, splatając
je na karku.
- Mimo wszystko wezmę sobie twoją
radę do serca- powiedziała cicho układając się wygodnie.
- Dobra Nyks.- wyszeptał Will
spoglądając za okno szybko poruszającego się pociągu.
Ponownie w przedziale zapanowała
cisza, i tym razem jednak nie potrwała długo.
- Musicie to zobaczyć!- przez drzwi
wpadła Mary, wyglądała na zdenerwowaną albo i nawet przestraszoną.
-I tyle z mojej rady – mruknął Will
odwracając się w stronę Lizie, ta tylko westchnęła ciężko.
- Chodźmy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz