Hej!

Endżoj !!!

wtorek, 6 grudnia 2016

Rozdział 32. Starszy brat- Malcolm.





- Nie wiem czy mam się cieszyć z tego że nikogo nie musieliśmy zninjować- westchnęła Kate z czułością gładząc swoją katanę- to była tajna misja, nikt nie miał o niej wiedzieć ale jednak…
Trójka rodzeństwa dzieci Ateny stała w miejscu w którym spotkali się parę godzin temu aby wyruszyć na misję.
- Nie wierzę że nam się udało- Jim z niedowierzaniem pokiwał głową.
- Momentami było ciężko- stwierdziła Annabeth ukradkiem zerkając na ślady spalenizny na tyłku jej swojego brata.
- I mi to mówisz?- spytał krzywiąc się z bólu odruchowo łapiąc się za poparzony obszar.- Nawet nie wiem jak mam z tym pójść do dzieci Apolla. Na pewno cos wywęszą!
- Może nie będziesz musiał do nich iść- uśmiechnęła się Kate,- mam świetna maść na oparzenia w domu. Była w zestawie z olejkiem Medea.
Jim wyraźnie odetchnął- Przynajmniej mamy trochę hefajstowkich pułapek, nie wiem tylko dlaczego wzięliśmy ich tak mało- powiedział i potrząsnął wielkim worem dziwnych urządzeń które znaleźli w bunkrze.
- Nie rób tak!- zakrzyknęła Annabeth- Nie wiemy co to jest. To może wybuchnąć! A poza tym wzięliśmy tylko po jednej z każdego rodzaju żeby zobaczyć jak działają.
- Masz rację- powiedział Jim podejrzliwie spoglądając na pakunek który trzymał.- Zero miotania pułapkami.
- Chodźmy już lepiej do domku. Musimy zdążyć przed wschodem słońca.
I trójka herosów pomaszerowała w stronę swojego domku. Jednak zamiast wygodnego łóżka zastałą ich nie miła niespodzianka. A był nią wściekły starszy brat Malcolm.
- Gdzie wyście byli?!
Annie jeszcze nigdy nie słyszała osoby która brzmiała by strasznie szepcąc ale jej brat dosłownie ryknął na nich szeptem.
- Byliśmy sprawdzić stan uzbrojenia obozu- odpowiedziała niewinnie Annie tak jakby robienie takich rzeczy było na porządku dziennym. Chociaż dla dzieci Ateny nie było to czymś nowym. Malcolm jednak chyba nie zdawał sobie z tego sprawy, podobnie jak z tego że wyskoczył z domku aby na nich nakrzyczeć w samych spodenkach ozdobionych serduszkami.
- Czy to było koniecznie- wysyczał wskazując na ich przebrania.
- Mamy wojnę- zaczął Jim.
- To była tajna misja- dodała Kate.
- Misja ninja- powiedziała Annabeth.
- Więc tak, to jest konieczne- odparła Kate wskazując na swoje barwy wojenne na twarzy.
- I to też- dodała Annabeth pokazując na swój strój.
- I to- powiedział Jim podnosząc worek z pułapkami do góry.
- I to- powiedziała unisono całą trójka wskazując na przymocowane na plecach katany.
- Skąd wy to w ogóle macie?
- Powiedzmy tylko że zawsze chciałam pójść na taką misję.- Kate podrapała się z zakłopotaniem po karku.- całkiem przypadkiem miałam przy sobie parę kompletów stroi ninja które całkiem na nas pasowały- urwała widząc minę Malcolma- mam też twój rozmiar?- bardziej zapytała niż stwierdziła Kate która w istocie miała stroje dla całego domku.
- Marsz do łóżek! Ale już!
- Przepraszam bardzo, jak ostatnio sprawdzałam to ja byłam przewodniczącą domku- powiedziała Annabeth mierząc swojego brata wzrokiem bazyliszka- Poszliśmy na misję i najważniejsze jest to że wszyscy wrócili cali i zdrowi, nikt nas nie nakrył i mamy informacje.
Malcolm zrezygnowany westchnął i wpuścił ich do środka.
- Nie będziesz naszym Michael Angelo.-mruknęła Kate przechodząc obok niego.


Ranek  i śniadanie przyszedł zdecydowanie za wcześnie bo już dwie godziny po powrocie agentów specjalnych z ich misji. Oczywistym więc było że pewna trójka herosów nie była zbyt entuzjastycznie nastawiona na pobudkę to też zjawili się oni jako pierwsi aby jak najszybciej wrócić do swoich  ciepłych łóżek.
- Ktoś tu pachnie jak ktoś kto otarł się o śmierć- powitał ich entuzjastycznie syn Hadesa przechodząc obok ich stołu kierując się w stronę dzieci Apollona z którymi siadywał na posiłkach.
- Raczej cuchnę jak ktoś kto otarł się o pułapkę Hefajstosa.- wymamrotał Jim posyłając zabójcze spojrzenie w kierunku Nico.
- Przynajmniej nie pachniesz spalonym mięsem, co nie Annabeth?
- Co, co?- powiedziała gwałtownie budząc się znad porcji swoich naleśników.
- Nic- roześmiał się Malcolm  który odzyskał już humor po nocnej sprzeczce.
- Ktoś tu w nocy nie spał- zaśpiewał im nad uchem Will Solace idąc  do swojego stołu.
- Kolejny- jęknął Jim.
- Myślicie że będą się zastanawiać nad tym co robiliśmy?- spytała zdenerwowana Mary.
- Nie wiem- szczerze odparł Malcolm- a ty co myślisz?
Zwrócił się do Annie ale ta znowu zasnęła nad swoją porcją naleśników.
- Chodźmy już lepiej. Mamy dzisiaj dużo pracy a wy śpicie na siedząco.- zadecydował Malcolm delikatnie budząc swoją siostrę. Powoli cała czwórka powlekła się do domku myśląc już tylko o ciepłych i wygodnych łóżkach które tak niechętnie rano opuścili.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz